wtorek, 23 czerwca 2015

W poszukiwaniu pracy. Dzień szósty.

Dzień szósty: Poniedziałek.

W poniedziałek pojechałam do ostatniego szpitala. I bang! Jest strzał. Od ręki bez zbędnych precedensów, dostałam zgodę xD Doktor przedstawił mnie innym lekarzom, uśmiechnięci, zadowoleni, większość młodych (szok?!). Następnie szybki podjazd do dyrekcji i czekam do czwartku, gdzie odbieram pełną zgodę.
Uff, ulga.
Ponieważ mam teraz "wolne". Oczywiście nieoficjalne, gdzie każdy tak robi, podczas tego, a nie innego stażu. Został mi tydzień odpoczynku. Mam nadzieję, że nikt nie przyczepi się czy nie zorientuje się, by nie było problemów. I oczywiście, że mam wyrzuty sumienia, ale z drugiej strony... nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ludzie kombinują na stażu! Robią po dwa oddziały na raz, skracają, czy robią wolne,kiedy chcą. Tylko ja taki mosiek, który w większości stara się. A potem stresuje, żeby czasem coś nie wyszło, czy nie doniósł ( a już taką jedną lizidupę mamy,co donosi).
Ale oczywiście nie obeszło się bez problemów- dzwoni do mnie jedna z dziewczyn, żebym za nią odbębniła pewną rzecz w pracy, gdzie ona w tym czasie, pojedzie sobie na wakacje! Żeby druga dziewczyna, nie zostawała sama na oddziale, z taką masa pracy... (przepraszam bardzo- każdy przez to przechodził). Jeleniem nie jestem i wiedziałam, o co chodzi. Wycwaniłam się, po ściemniałam trochę :P  Czemu, one mają mieć wolne i miały tak samo jak ja teraz, a ja mam za kogoś pracować? No bez jaj!
Zirytowało mnie to lekko. Tak to jest, dać się owinąć i powiedzieć słowo za dużo o swoim czasie.
Mnie ten czas, był potrzebny własnie na zgody i na naukę. Reszta, ma później albo wolne, (bo lekkie staże, gdzie nie muszą chodzić lub wcześniej ich będą zwalniać) albo już tylko luźne oddziały. Dużo osób wtedy będzie załatwiać sobie to , co ja teraz. A przede mną najdłuższy staż na oddziale i zero luzów, czy wcześniejszego kończenia z szefem psychopatą...
I tak stresuję się, by to czasem nie wyszło u koordynatorki. Więc ciiii.
Ja i tak naprawdę skrupulatnie podchodzę do obowiązków. Z innych placówek, to wogóle nie chodzą. Taki hive life.
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze w przyszłym tygodniu na nowym oddziale, nikt nic nie będzie podejrzewać ani nie zorientuje się. Póki, co i tak stresuje się tym każdego dnia. Ale taki teraz mam staż, że nawet gdybym chciała chodzić, to nie da się. Swoje odrobiłam w tamtym tygodniu. Więc wina szpitala układającego plan stażu.
Ja tymczasem wracam do nauki...

P.S Mam problemy ze snem. A raczej cierpię na bezsenność, a później chroniczne zmęczenie i trudności z koncentracją. I nie wiem co robić. Dolegliwości już mam od jakiś 3-4 tygodni. Idzie oszalec. :(

3 komentarze:

  1. No widzisz? Nie wszędzie są okropni i nieludzcy ludzie. Warto innym dać szansę i myśleć trochę bardziej pozytywnie :) Pacjenci wolą pewnych siebie i optymistycznych lekarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Heke, przyjaźni ludzie też istnieją i nawet możesz na nich trafić :)
    Za dużo stresu masz. Przydałoby Ci się wyłączyć zamartwianie. ;)

    OdpowiedzUsuń